Nikt
nie znał przyczyn kradzieży. Zdarzały się one tak niespodziewanie, że wszyscy
poszkodowani nie zdążyli nic zauważyć. A jak by było tego mało nie znaleziono
sposobu włamania. Była jedynie jedna
dziura w szybie. Policja bardzo długo i dokładnie szukała choćby najmniejszego
pocisku, jednak nie znalazła nic. Znaleziono jedynie kałużę wody. Dwie rzeczy
były wiadome: nie włamano się za pomocą wycięcia
szyby, ponieważ dziura nie była równa, a druga rzecz, która była wiadoma, to to, że włamywacz był bardzo sprytny.
- Mamusiu, czemu nie ma
u nas prezentów pod choinką?- pytała mała Emilka
swoich rodziców- Przecież zostawiłam ciastko dla
Mikołaja i marchewkę dla Rudolpha.
Na
te oto bardzo trudne pytania kierowane zarówno do rodziców jak i do Policji, nikt nie znał odpowiedzi. Aż do
pewnego dnia…
- Ding, dang, dong
Słychać było dzwony
nawołujące wiernych do kościoła. Wszyscy mieszkańcy
miasteczka szybko, jak co roku, wędrowali na nabożeństwo. Lecz w te święta ten dźwięk
nie podtrzymywał ich na duchu, nie cieszył ich.W te święta ten dźwięk
u wszystkich wzbudzał niepokój. Dlaczego? Niepokoił
ich,
ponieważ bardzo podobny dźwięk słyszano w noc 24 grudnia, w noc
niespodziewanych kradzieży.
Ale nie tylko oni byli
zaskoczeni i zaniepokojeni. Zaniepokojony był także Nadmikołaj Sylwester, który w tym roku chciał pobić rekord w rozdawaniu prezentów i objechać całą Amerykę. Lecz gdy zobaczył pustkę pod
choinkami zaczął bardzo martwić się o Podmikołaja ze swojej ekipy, który miał rozdawać prezenty w tej okolicy. Postanowił go
odwiedzić. Cóż jednak począć, te święta były dla wszystkich bardzo niespokojne
więc niepokoił się ktoś jeszcze, mianowicie włamywacz. Świąteczny przestępca
bardzo zaniepokoił się wizytą szefa. Natychmiast schował wszystkie skradzione
prezenty i inne narzędzia zbrodni. Wnet, tak jak się spodziewał usłyszał
dzwonek do drzwi.
- Dryn,
dryn
Natychmiast pobiegł
otworzyć, aby nie wzbudzać podejrzeń i ujrzał Sylwestra.
- Jak się masz,
Jeremiasz, zaczynałem się martwić. Powiedz mi czemu tak pusto
pod choinkami?- przywitał się Nadmikołaj Sylwester.
- Witaj, jeśli chodzi o
choinki to wszyscy próbują odkryć winowajcę.
Musisz wiedzieć, że zaniosłem wczoraj wszystkim świąteczne podarunki, lecz w
nocy pewien włamywacz zabrał wszystkie prezenty - winowajca próbował udawać strapionego - A ponieważ nie przysłali mi
prezentów zastępczych nie mogę nic zrobić.
- Muszę natychmiast iść
zbadać miejsce zbrodni - oznajmił gość - te święta nie mogą się
tak skończyć.
I zrobił tak, jak
powiedział, natychmiast poszedł zbadać miejsce zbrodni. A biedny włamywacz
trząsł się ze strachu, bo wiedział, że jest tylko jedna osoba na całym świecie,
która potrafi rozwiązać tajemnice kradzieży prezentów, a pech chciał, że był to
właśnie
ten Nadmikołaj, który chciał akurat w tym roku pobić
rekord dostarczeń, Nadmikołaj o imieniu Sylwester.
- Przepraszam, czy to
tutaj miało miejsce włamanie? - już od progu spytał Sylwester.
- Jakie włamanie? -
zapytała mała Emilka
- Nie skarbie ten pan
chciał powiedzieć „Czy także tutaj nie było prezentów?”- wykręciła się mama i spojrzała na
Nadmikołaja Sylwestra błagalnym wzrokiem.
- Dokładnie, usłyszałem
tylko pewną plotkę. - poprawił się Nadmikołaj i spytał ponownie - A więc „Czy
tutaj także nie było prezentów?”
- Niestety tak -
zasmuciła się Emilka - Tu i jeszcze w wielu domach.
- Tak więc mam dla
ciebie prezent - powiedział wyjmując coś ze swej torby.- Sanki, tak jak napisałaś w liście.
- Ale ja nie chciałam
sanek. - zdziwiła się Emilka - Chciałam lalkę Barbi.
- To chyba jakieś
nieporozumienie - jeszcze bardziej zdziwił się Sylwester.
- Emilko nie wybrzydzaj
i podziękuj panu - skarciła ją mama.
- Dziękuje.
- Nie ma sprawy.
- Dobrze, a teraz niech
pan pójdzie ze mną - zakończyła rozmowę mama.
Szli po schodach,
później skręcili w korytarz, weszli do salonu, gdzie stała choinka, mama
odsunęła zasłonę i ujrzeli na szybie wielką dziurę.
- Zasłaniamy ją aby
Emilka nie zobaczyła - wyjaśniła mama- Potem śnią się jej koszmary.
- Oczywiście -
odpowiedział - Słusznie.
Zaczął badać dziurę,
od razu zauważył, że nie włamano się za pomocą wycięcia
szyby, jego uwagę zwróciła lekko
przymarznięta kałuża wody, pobrał pare kropelek i wyruszył do swojego wozu.
Tymczasem włamywacz wystraszył się nie na żarty. „Ojej gdybym wiedział, że on
przyleci” - myślał bez przerwy. Doskonale wiedział, że to jego kres i
zastanawiał się co robić.
- Gdybym wiedział, że
ten Mikołaj
przyleci to bym nie brał im tych prezentów -zamartwiał się -
zwłaszcza, że skąd miałem wiedzieć, że
temperatura się
obniży, gdybym wiedział tobym nie stosował tego żałosnego sposobu.
I tak Jeremiasz
lamentował cały dzień, a tymczasem Nadmikołaj Sylwester odkrył przyczynę
kradzieży i już wiedział kto dokonał włamania, a w dodatku jak je dokonano.
- Witaj Emilko, mam dla
ciebie prezent - te słowa rozbrzmiewały ciągle od strony drzwi. Do Emilki i jej
mamy przyjechali krewni. Może oni rozładują tą niemiłą atmosferę? Na szczęście
im nie zabrakło lalek Barbi! Mała Emilka dostała wiele wspaniałych prezentów. Z pewnością można to samo powiedzieć o jej mamie. Ważne
jest to, że na chwilę wszyscy zapomnieli o smutnej nocy 24 grudnia. Wszyscy w
miasteczku o niej zapomnieli oprócz dwóch osób: Sylwestra i
Jeremiasza - dwóch
Mikołajów, którzy są teraz bardzo
zajęci tą właśnie nocą.
- Dryn, dryn?
Nie tym razem nie było
słychać dzwonka - Sylwester wpadł bez najmniejszej kultury. Wpadł jak huragan,
jak torpeda.
- Dlaczego to zrobiłeś?!
- krzyknął oskarżycielsko od progu.
Na twarzy Jeremiasza było widać wyraźne
przerażenie, lecz postanowił, że spróbuje się wykręcić.
- Wiem to straszne, że
nie napisałem listu do centrali żeby przysłali
dodatkowe prezenty.
- Przestań dobrze wiesz
o czym mówię - odrzekł zirytowany Sylwester.
-
Nie, nie wiem - jeszcze
próbował się wykręcić.
- Dlaczego ukradłeś
prezenty dzieciakom?!!
Jeremiasz chciał się
wykręcić, lecz zrozumiał, że mu się to nie uda.
- Dobrze powiem ci
prawdę - poddał się - Jak byłem
dzieckiem to zawsze pisałem do Mikołaja
listy z prośbą o sanki lecz nigdy ich nie dostałem. Pod moją choinką było
zawsze pusto. Wszystkie inne dzieciaki zjeżdżały na swoich sankach a ja nie
miałem na czym zjeżdżać. Jednak w pewne święta był u nas jeden prezent- od razu poszedłem go otworzyć lecz w środku
były pisaki dla mojego brata. Wtedy postanowiłem, że będę Świętym Mikołajem. Lecz
teraz gdy znów widzę tyle wspaniałych prezentów dla wszystkich oprócz mnie robi mi się smutno. Więc w tym roku podmieniłem
listy, napisałem w nich to co ja chcę, wysłałem do centrali, rozdałem prezenty,
włamałem się do domów wybijając szybę
soplem lodu, aby nie było śladu kuli, oraz po to aby ludziom kojarzyło się
to z dźwiękiem dzwonów, i ukradłem prezenty.
- Wzruszająca historia,
ale teraz wyślij szybko list z prośbą o nowe prezenty, i zajmij się rozwożeniem
ich bo mogę się założyć, że nie pobijemy rekordu - odpowiedział Sylwester.
- Nie powiesz nic
policji? - uradował się Jeremiasz
- Nie, jeśli pobijemy
rekord. No - zabieraj się się do roboty żeby nie zeszło ci do Sylwestra.-
roześmiał się Sylwester.
Jeremiasz od razu
zabrał się za bicie rekordu i już następnego dnia u Emilki w domu można było
usłyszeć okrzyki radości.
- Mamo, mamo Mikołaj
przyszedł!!!!- na cały głos krzyczała Emilka.
Komentarze
Prześlij komentarz