Nagrodzone opowiadanie świąteczne: "TAJEMNICA ZAGINIONYCH PREZENTÓW", Łucja Ruda, kl. IVb

 

    

    Nikt nie znał przyczyn kradzieży. Zdarzały się one tak niespodziewanie, że wszyscy poszkodowani nie zdążyli nic zauważyć. A jak by było tego mało nie znaleziono sposobu  włamania. Była jedynie jedna dziura w szybie. Policja bardzo długo i dokładnie szukała choćby najmniejszego pocisku, jednak nie znalazła nic. Znaleziono jedynie kałużę wody. Dwie rzeczy były wiadome: nie włamano się za pomocą wycięcia szyby, ponieważ dziura nie była równa, a druga rzecz, która była wiadoma, to to, że włamywacz był bardzo sprytny.

-      Mamusiu, czemu nie ma u nas prezentów pod choinką?- pytała mała Emilka swoich rodziców- Przecież zostawiłam ciastko dla Mikołaja i marchewkę dla Rudolpha.

Na te oto bardzo trudne pytania kierowane zarówno do rodziców jak i do Policji, nikt nie znał odpowiedzi. Aż do pewnego dnia…

- Ding, dang, dong

    Słychać było dzwony nawołujące wiernych do kościoła. Wszyscy mieszkańcy miasteczka szybko, jak co roku, wędrowali na nabożeństwo. Lecz w te święta ten dźwięk nie podtrzymywał ich na duchu, nie cieszył ich.W te święta ten dźwięk u wszystkich wzbudzał niepokój. Dlaczego? Niepokoił ich, ponieważ bardzo podobny dźwięk słyszano w noc 24 grudnia, w noc niespodziewanych kradzieży.

    Ale nie tylko oni byli zaskoczeni i zaniepokojeni. Zaniepokojony był także Nadmikołaj Sylwester, który w tym roku chciał pobić rekord w rozdawaniu prezentów i objechać całą Amerykę. Lecz gdy zobaczył pustkę pod choinkami zaczął bardzo martwić się o Podmikołaja ze swojej ekipy, który miał rozdawać prezenty w tej okolicy. Postanowił go odwiedzić. Cóż jednak począć, te święta były dla wszystkich bardzo niespokojne więc niepokoił się ktoś jeszcze, mianowicie włamywacz. Świąteczny przestępca bardzo zaniepokoił się wizytą szefa. Natychmiast schował wszystkie skradzione prezenty i inne narzędzia zbrodni. Wnet, tak jak się spodziewał usłyszał dzwonek do drzwi.

-      Dryn, dryn

Natychmiast pobiegł otworzyć, aby nie wzbudzać podejrzeń i ujrzał Sylwestra.

-      Jak się masz, Jeremiasz, zaczynałem się martwić. Powiedz mi czemu tak pusto pod choinkami?- przywitał się Nadmikołaj Sylwester.

-      Witaj, jeśli chodzi o choinki to wszyscy próbują odkryć winowajcę. Musisz wiedzieć, że zaniosłem wczoraj wszystkim świąteczne podarunki, lecz w nocy pewien włamywacz zabrał wszystkie prezenty - winowajca próbował udawać strapionego - A ponieważ nie przysłali mi prezentów zastępczych nie mogę nic zrobić.

-      Muszę natychmiast iść zbadać miejsce zbrodni - oznajmił gość - te święta nie mogą się tak skończyć.

    I zrobił tak, jak powiedział, natychmiast poszedł zbadać miejsce zbrodni. A biedny włamywacz trząsł się ze strachu, bo wiedział, że jest tylko jedna osoba na całym świecie, która potrafi rozwiązać tajemnice kradzieży prezentów, a pech chciał, że był to właśnie ten Nadmikołaj, który chciał akurat w tym roku pobić rekord dostarczeń, Nadmikołaj o imieniu Sylwester.

-      Przepraszam, czy to tutaj miało miejsce włamanie? - już od progu spytał Sylwester.

-      Jakie włamanie? - zapytała mała Emilka

-      Nie skarbie ten pan chciał powiedzieć „Czy także tutaj nie było prezentów?”- wykręciła się mama i spojrzała na Nadmikołaja Sylwestra błagalnym wzrokiem.

-      Dokładnie, usłyszałem tylko pewną plotkę. - poprawił się Nadmikołaj i spytał ponownie - A więc „Czy tutaj także nie było prezentów?

-      Niestety tak - zasmuciła się Emilka - Tu i jeszcze w wielu domach.

-      Tak więc mam dla ciebie prezent - powiedział wyjmując coś ze swej torby.- Sanki, tak jak  napisałaś w liście.

-      Ale ja nie chciałam sanek. - zdziwiła się Emilka - Chciałam lalkę Barbi.

-      To chyba jakieś nieporozumienie - jeszcze bardziej zdziwił się Sylwester.

-      Emilko nie wybrzydzaj i podziękuj panu - skarciła ją mama.

-      Dziękuje.

-      Nie ma sprawy.

-      Dobrze, a teraz niech pan pójdzie ze mną - zakończyła rozmowę mama.

    Szli po schodach, później skręcili w korytarz, weszli do salonu, gdzie stała choinka, mama odsunęła zasłonę i ujrzeli na szybie wielką dziurę.

-      Zasłaniamy ją aby Emilka nie zobaczyła - wyjaśniła mama- Potem śnią się jej koszmary.

-      Oczywiście - odpowiedział - Słusznie.

    Zaczął badać dziurę, od razu zauważył, że nie włamano się za pomocą wycięcia szyby, jego uwagę zwróciła lekko przymarznięta kałuża wody, pobrał pare kropelek i wyruszył do swojego wozu. Tymczasem włamywacz wystraszył się nie na żarty. „Ojej gdybym wiedział, że on przyleci” - myślał bez przerwy. Doskonale wiedział, że to jego kres i zastanawiał się co robić.

-       Gdybym wiedział, że ten Mikołaj przyleci to bym nie brał im tych prezentów -zamartwiał się - zwłaszcza, że skąd miałem wiedzieć, że temperatura się obniży, gdybym wiedział tobym nie stosował tego żałosnego sposobu.

    I tak Jeremiasz lamentował cały dzień, a tymczasem Nadmikołaj Sylwester odkrył przyczynę kradzieży i już wiedział kto dokonał włamania, a w dodatku jak je dokonano.

-      Witaj Emilko, mam dla ciebie prezent - te słowa rozbrzmiewały ciągle od strony drzwi. Do Emilki i jej mamy przyjechali krewni. Może oni rozładują tą niemiłą atmosferę? Na szczęście im nie zabrakło lalek Barbi! Mała Emilka dostała wiele wspaniałych prezentów. Z pewnością można to samo powiedzieć o jej mamie. Ważne jest to, że na chwilę wszyscy zapomnieli o smutnej nocy 24 grudnia. Wszyscy w miasteczku o niej zapomnieli oprócz dwóch osób: Sylwestra i Jeremiasza - dwóch Mikołajów, którzy są teraz bardzo zajęci tą właśnie nocą.

-      Dryn, dryn?

    Nie tym razem nie było słychać dzwonka - Sylwester wpadł bez najmniejszej kultury. Wpadł jak huragan, jak torpeda.

-      Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyknął oskarżycielsko od progu.

 Na twarzy Jeremiasza było widać wyraźne przerażenie, lecz postanowił, że spróbuje się wykręcić.

-      Wiem to straszne, że nie napisałem listu do centrali żeby przysłali  dodatkowe prezenty. 

-      Przestań dobrze wiesz o czym mówię - odrzekł zirytowany Sylwester.

-      Nie, nie wiem - jeszcze próbował się wykręcić.

-      Dlaczego ukradłeś prezenty dzieciakom?!!

Jeremiasz chciał się wykręcić, lecz zrozumiał, że mu się to nie uda.

-      Dobrze powiem ci prawdę - poddał się  - Jak byłem dzieckiem to zawsze pisałem  do Mikołaja listy z prośbą o sanki lecz nigdy ich nie dostałem. Pod moją choinką było zawsze pusto. Wszystkie inne dzieciaki zjeżdżały na swoich sankach a ja nie miałem na czym zjeżdżać. Jednak w pewne święta był u nas jeden prezent-  od razu poszedłem go otworzyć lecz w środku były pisaki dla mojego brata. Wtedy postanowiłem, że będę Świętym Mikołajem. Lecz teraz gdy znów widzę tyle wspaniałych prezentów dla wszystkich oprócz mnie robi mi się smutno. Więc w tym roku podmieniłem listy, napisałem w nich to co ja chcę, wysłałem do centrali, rozdałem prezenty, włamałem się do domów wybijając szybę soplem lodu, aby nie było śladu kuli, oraz po to aby ludziom kojarzyło się to z dźwiękiem dzwonów, i ukradłem prezenty.

-      Wzruszająca historia, ale teraz wyślij szybko list z prośbą o nowe prezenty, i zajmij się rozwożeniem ich bo mogę się założyć, że nie pobijemy rekordu - odpowiedział Sylwester.

-     Nie powiesz nic policji? - uradował się Jeremiasz

-   Nie, jeśli pobijemy rekord. No - zabieraj się się do roboty żeby nie zeszło ci do Sylwestra.- roześmiał się Sylwester.

Jeremiasz od razu zabrał się za bicie rekordu i już następnego dnia u Emilki w domu można było usłyszeć okrzyki radości.

-      Mamo, mamo Mikołaj przyszedł!!!!- na cały głos krzyczała Emilka.


Komentarze